sobota, 27 lipca 2013

España, tierra querida!!



Tak nasza ukochana i wymarzona España :)

Od pierwszych odwiedzin hiszpańskiej ziemi w 2005 roku, kiedy to dotarliśmy tam autostopem, zakochaliśmy się w tym kraju. Staramy się do niego, w miarę możliwości czasowych i finansowych, jak najczęściej się da, powracać. Mimo najszczerszych chęci, od roku 2007 aż do 2012  nie było to jednak możliwe :’( mimo iż od 2007 planowaliśmy odbyć długą objazdówkę po wielu ciekawych miejscach. W planie była północ, południe, wschód i zachód. W końcu udało się nasz plan chociaż po części zrealizować, rozpoczynając podróż w Walencji a po przejechaniu około 1500km przez duże i małe miasteczka, po drodze zaliczając Sierra Nevada i Pueblos Blancos na Tarrifie kończąc.

Całość trasy przejechaliśmy osobówką, co ułatwiło sprawę bagaży ale za to narzuciło pewne ograniczenia przy poszukiwaniu noclegów (czytaj z parkingami w okolicy). Do Walencji dotarliśmy koło północy po 15-to godzinnej jeździe z Luxemburga, tj. ok. 1500km. Plan był taki, żeby po drodze się w Barcelonie przenocować. Tylko po co, skoro się tak dobrze jedzie, na zegarze 20:00 a słońce jeszcze wysoko stoi? Więc pojechalimy dalej i przy pomocy pewnego portalu bukującego hotele, znaleźlimy taki kaprawy ;) ale za to z darmowym parkingiem (auto musiało stać na luzie co be je w te i we w te przepychać mogli) i w samym centrum miasta, tj. w okolicy El Mercado Central i Giełdy Jedwabiu.




Pierwszego dnia Hiszpania uraczył nas słoneczną i piękną pogodą. Po 10h deszczu z Luxemburga do Granicy Francuzko-Hiszpańskiej taki widok wywołał uśmiechy na naszych twarzach i udało nam się wywlec z hotelu wcześnie rano po 10:00 ;)



Sobotnie poranne pustki na ulicach

Zaglądanie w ciasne uliczki i bramy jak najbardziej się opłaca :)  



Plaza Redonda

 Idąc dalej i brodząc już w gąszczu autochtonów i turystów mijamy …




... Santa Catalina


Jednym z głównych planów wycieczki na dzisiaj jest Katedra.



Catedral de Valencia

A od środka tak się prezentuje




Kobiety w ciąży powinny obejść ją dziewięć razy, każdorazowo przyklękając przed posągiem Matki Boskiej i wypraszając u niej powodzenie na każdy z kolejnych dziewięciu brzemiennych miesięcy ;)



A co jeszcze ciekawego w środku znaleźć można?




... witraże i gra światłem …



… oraz sztuka sakralna



A na zewnątrz życie, czytaj handel lokalnymi specjałami, kwitnie.




Mini wersje wszelakiej maści naczyń glinianych …


… tutaj widzianych z innej perspektywy.


Ruszamy dalej (oczywiście jak zawsze na czuja :D) i kierując się w stronę Plaza de El Arzobispo mijamy naszą katedrę, podziwiając jej boczną architekturę ;) a zwłaszcza pięknie zdobione żygacze …



Catedral de Valencia widziana z boku.


… no i wpadamy w końcu na wiec komunistek :P



Co się dziwić, w końcu 1-szy czerwca w kalendarzu stoi :)



Po drodze jeszcze parę ciekawych …



… pomników, wież udekorowanych dachówką w kolorze indygo …


… balkonów, latarń ulicznych mijamy.


Prześlizgujemy się pomiędzy Plaza de Poeta LLorente y murami…


Iglesia de Temple...



… i docieramy, chyba do najciekawszej atrakcji miasta, tj. osuszonego kanału rzeki el Turia. (o tym będzie innym razem).

 

… a w el Turia wiosna pełną gębą ...



Trochę wymęczeni docieramy następnie na Placa de La Virgen de los Desamparados, gdzie się odbywają przygotowania da jakiegoś (nie pytajcie jakiego ;) ) święta. Po wypiciu kawy w celu naładowania akumulatorów oraz ochłodzenia się za pomocą dwa razy ‘dos de caña’ ruszamy w tłum ludzi, żeby popodziwiać te konstrukcje spod Basilica de la Virgen.



Jedna z karet / platform przygotowanych do pochodu.


Takie oto dziwy na tych, …


… swoją drogą ciekawnie udekorowanych, platformach poustawiano ;)

 Czas ruszać dalej bo słońce chyli się powoli ku zachodowi (no może jeszcze parę godzin zostało ale i tak szkoda dnia :D)


W drodze na Plaza de Toros mijamy …




… budynek z oddziałem La Caixa przy Plaza de Ayuntamiento


… oraz budynek przez nas nazwany ‘budynkiem maurów’ przy Pasage de Russeta.

Przy Plaza de Toros znajduje się trybuna do walk byków, a z jej okolicy odchodzą pociągi RENFE z Estación del Norte.
 

Widok na arenę do walk byków oraz na Estación del Norte.



Jeszcze tylko rzut okiem do wnętrza budynku i można wracać do hostelu, zahaczając po drodze o jakieś jadłodajnie serwujące coś typu pyszna paella.




To co podróżnicy lubią najbardziej – dworzec :) …


… aż by się wsiadło w jeden z tych co na peronie czekają i ruszyło w nieznane ;)





No i na koniec pytanie za 100 punktów … Co tworzy klimat miast? I wcale nie mam tu na myśli pogody ;)



- to co stare, ciekawe i w odpowiednim momencie odrestaurowane …



Starocie, do których zaliczymy także nasz hostel (pierwszy z prawej to widok z naszego pokoju) :P

- różnej maści drobnostki i szczególiki, które się zauważa jak już się trochę zwolni



Dokąd tak pędzisz? Popatrz pod nogi! Szczęście możesz mieć już ‘desde 40€’ ;)

- no i najważniejsze to ludzie!!



Im bardziej różnorodni tym lepszy efekt końcowy i tym bardziej na ulicach kolorowo.

- no i nie zapominajmy o nas samych - turystach



Tak to my zatopieni w tym wszystkim co tworzy klimat Walencji




To dopiero pierwszy dzień, z planowanych trzech tygodni, a już jesteśmy zachwyceni i zarazem smutni że przyjdzie nam opuścić Hiszpanię. Wy natomiast (nie wiem jeszcze kiedy, ale) możecie na 100% liczyć na dalsze relacje z kraju Cervantesa, oczywiście przeplatane innymi wyjazdami cobyście się nie zanudzili ;)


poniedziałek, 22 lipca 2013

... I want a girl...

... dalsza inspiracja kawałkiem Cake oraz zdjęciami mojej lubej :* zaowocowały, od dawna tlącym się już w mojej głowie, pomysłem na dzisiejszy wpis. Niestety realizacja zadania trwała prawie pół roku, ale próba dokłdnieszego zrozumienia tekstu piosenki, sprawdzenie przeszło pięciu tysięcy zdjęć z ostatnich 9 lat :P i wybranie tych kilkunastu, przy ograniczonych możliwościach czasowych, nie jest łatwa. Mam nadzieję, że pomysł się spodoba, a końcowy efekt wynagrodzi długi czas oczekiwania ;)



"Short Skirt / Long Jacket"


I want a girl with a mind like a diamond


I want a girl who knows what's best


I want a girl with shoes that cut


And eyes that burn like cigarettes




I want a girl with the right allocations


Who's fast and thorough


And sharp as a tack


She's playing with her jewelry


She's putting up her hair


She's touring the facility


And picking up slack




I want a girl with a short skirt and a lonnnng jacket......




I want a girl who gets up early


I want a girl who stays up late


I want a girl with uninterrupted prosperity


Who uses a machete to cut through red tape


With fingernails that shine like justice


And a voice that is dark like tinted glass





She is fast and thorough


And sharp as a tack


She's touring the facility


And picking up slack





I want a girl with a short skirt and a lonnnnng.... lonnng jacket




I want a girl with a smooth liquidation


I want a girl with good dividends



At Citibank we will meet accidentally



We'll start to talk when she borrows my pen




She wants a car with a cupholder arm rest


She wants a car that will get her there


She's changing her name from Kitty to Karen


She's trading her MG for a white Chrysler La Baron




I want a girl with a short skirt and a lonnnnggggggggg jacket








Podobało się? Warto było się naczekać? ;)


Prawa autorskie do zdjęć w poniższych wersach należa do:

- I want a girl who stays up late: A. Czech
- She's trading her MG for a white Chrysler La Baron: Blazing Saddles Adventures in Kuranda
- Who uses a machete to cut through red tape: M. Czapnik
   We'll start to talk when she borrows my pen: M. Czapnik
   She wants a car with a cupholder arm rest: M. Czapnik
- pozostałe: P. Kordek